czwartek, 20 września 2012

KSW - czyli podwórkowi mistrzowie

To typowa przypadłość polskiego sportu, sportu który tkwi i mizerii i sportowców których onieśmiela choćby myśl o największych sukcesach i osiągnięciach. Konsekwencją tego jest brak sukcesów międzynarodowych i zadowalanie się "zabawą na własnym podwórku".

Podobne wrażenia mam oglądając gale KSW, czyli Konfrontacji Sztuk walk. Żeby było jasne, jak najbardziej popieram powstanie takiej federacji i sam pomysł, gdyż dzięki temu ludzi w ogóle się czegoś dowiedzieli o MMA i sportowcach uprawiających to niezwykłą dyscyplinę sportu. Niewątpliwie KSW to już historia polskich sportów walki, otworzyło drzwi i wytyczyła ścieżki, za to duża pochwała. Ale oglądając te gale od kilku lat czułem co raz większy niesmak. Ciągle ci sami zawodnicy walczący na zmianę z paroma Amerykanami. Pasy mistrzowskie, która niemal zawsze zostawały w rękach Polaków, i kreowanie z każdego zawodnika wielką gwiazdę MMA. Nawet jak do polski przyjeżdżali nieźli zawodnicy wprost z organizacji UFC, to byli to emerycie lub tacy co nic tam nie ugrali. No ale jak to brzmi, "zawodnik z UFC!". Oglądając gale KSW odnosiło się wrażenie, że jesteśmy potęgą MMA na świecie, do tego często podkreślane słowa, że ciężko jest znaleźć obcokrajowców, którzy zechcą przyjechać i walczyć z naszymi mistrzami(że niby wszyscy się boją naszych).

 W rzeczywistości jest tak, że KSW w świecie to jakaś trzecia liga, a nasi mistrzowie w porównaniu z Bellatorem i UFC to uczniaki. Jedynym który miałby szanse powalczyć z najlepszymi jest Mamed Khalidov, ale ten i jego promotorzy za bardzo nie chcą się pchać tam gdzie jego legenda może szybko zgasnąć, a tak mamy wielkiego mistrza. Zresztą i tak wszyscy czekają na Mariusza Pudzianowskiego, którego walki to głownie show a nie MMA, a jego osoba ma wabić widzów. Wszystko jest świetnie wyreżyserowane i zareklamowane, tak że ludzie zapominają, że oglądają popisy podwórkowych mistrzów. Ale że nikt się na tym dobrze nie zna i nie ma styczności z MMA, to nie zauważy różnicy poziomu. KSW to przede wszystkim sukces marketingowy. A my Polacy lubimy oglądać coś co przyszło zza oceanu, to nas dowartościowuje i możemy powiedzieć, że "My mamy swoje KSW!", tyle, że przygotujcie się, że kibic zza granicy usłyszy o niej po raz pierwszy ;p.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz